Ach, tak strasznie nie lubię niedzieli...dziś siedzę sobie kompletnie sam w domu...czuję się taki samotny...nie wiem co ten dzień ma w sobie takiego przerażającego...może perspektywa zaczynającego się tygodnia, szkoly tak na mnie dziala...kolejny tydzień szkoly...uuuuchhh...dobrze że chociaż wtorek wolny...Wczoraj pó nocy, jak zwykle, czytalem o postaci, która niesamowicie mnie intryguje, mianowicie o ...Adolfi Hitlerze...postać niesamowita, tajemnicza i przez nikogo nie poznana...denerwuje mnie że wszyscy przyczepiają mu latki, że zboczony, że jaralo go jak kobita na niego sika, że chory psychicznie...wszyscy na silę próbują go usprawiedliwiać, próbują dać mu nienormalnego by go "wyjaśnić" a jego po prostu nie da się "wyjaśnić"...przyznanie, że by "normalnym" czowiekiem przeraża jeszcze bardziej, ponieważ nie można znaleźć racjonalnego wyjaśnienia jego zachowań...ale niestety tak jest, wiele wskazuje, że by on zwyklym czlowiekiem...jutro znów czeka mnie ciężki dzień, aż boję się o tym pomyśleć...jedynym co mnie pociesza to zwycięstwo Wloch we wczorajszym meczu i strzelenie dwóch goli przez Inzaghiego...